niedziela, 27 listopada 2016

Róża z róży



     Rośliny mają nieograniczone predyspozycje do witalności.  Róża z róży? Tym razem nie jest to banał, ale nowe odniesienie tego pięknego kwiatu do niespotykanej często funkcji, zwłaszcza w domowych warunkach.  Pół roku temu dostałem różę w Bibliotece Raczyńskich podczas uroczystości z okazji jubileuszu Oddziału ZLP w Poznaniu. Róża stała w wazonie blisko pół roku, kwiat zamienił się w klasyczną suszkę, natomiast łodyga i listki nie zmieniły barwy. Zieloniutkie zaciekawiły mnie do tego stopnia, że wyjąłem roślinę z wazonu aby się jej uważnie przyjrzeć. No i okazało się , że łodyga wypuściła maleńkie korzenie. Postanowiłem wsadzić ją do  doniczki. Po trzech tygodniach róża ruszyła ostro w górę. Lada moment na jej wierzchołku otworzy się kwiat, tego samego koloru. 

      Poezja ukryta w przedmiotach, w roślinach nie ma sobie równych. Może to brzmi niepoważnie ale proszę spróbować opisać, uwierszowić zjawisko życia w śmierci? Wyschnięty zupełnie kwiat  na żywej łodydze z delikatnymi pędami korzeni? Róża przeżyła śmierć kliniczną, w jaki sposób tego nikt nie wie, bo ileż to razy więdły kwiaty w wazonach w moim domu, Pamiętam sześćdziesiąt róż, które otrzymałem na sześćdziesiąte urodziny. Wszystkie zwiędły w okresie tygodnia. Wiele innych kwiatów z wazonów trafiło na śmietnik  A ta różą, z maja tego roku dumnie puszcza nowe pędy i zamierza na dobre zagościć w moim domu. Komentarz zbyteczny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz