czwartek, 2 listopada 2017

Ostatni tom - wyzwolenie


Księga ucieczek

Oceniać własną książkę, to posługiwać się tępym ostrzem przy goleniu.
Stoję przed starym lustrem, które powiesiłem nad umywalką ćwierć wieku temu. Lustro nie oddaje moich zmarszczek, nie widać w nim uśmiechu, skrzywione usta od bólu - bo zarost jest coraz twardszy, a pianka zmiękcza jedynie  skórę, która przypomina płatki zwiędłego kwiatu.

Tytułem wstępu zahaczyłem o łazienkę, miejsce gdzie nigdy nie rodzą się moje wiersze. Bo zmywanie brudu jest zajęciem codziennym, a poezja zawsze była i jest dla mnie od święta. Wielkiego święta, przy rodzinnym stole, bez fanfar i poklepywań, zwyczajna jak chleb ciężko wypracowany i szklanka czarnej herbaty, nad która krążą liryczne słowa wypowiadane coraz częściej w próżnię.
Ucieczka pierwsza - od młodości , Nie musiałem uciekać, jedynie w początkowej fazie to robiłem, z biegiem lat przybywało wzniesień wraz z ubywaniem optymizmu mimo zniesionych z powierzchni ziemi politycznych murów, W tym rozdziale dominuje miłość, która bez młodości nie może się obejść. Jeśli ktoś wierzy w jej nieśmiertelność, ten za życia spoczywa w pozycji woskowego wieszcza.  I poszukuje nowych inspiracji, zmienia swoją skórę, aż popada w bezruch i śmierć nie musi zbytnio się nad nim trudzić.
Ucieczka druga - od miłości. Jest najdłużej trwającą ucieczką, codzienną próbą charakteru, rozpatrywaniem ofert wyłapywanych przez podświadomość. Oczy są ślepe, dotyk jest nieczuły, system nerwowy bez zasilania, tylko kołatanie serca - w poezji  jest to odruch warunkowy, kreacja możliwej sytuacji, lecz zanim dojdzie do zdarzenia, pojawiają się nowe obrazy, barwniejsze, zachęcające do dalszych poszukiwań. 
Miłość w mojej ostatniej książce jest wiecznie żywa i namiętna, taka od której trzeba uciekać, aby przeżyć, przełożyć na papier kolejne liryczne doświadczenia. Cielesność  trafia jedynie do snu, lecz  po przebudzeniu nie ma po niej  nawet mokrej plamy. 
Miłość i poezja, nigdy nie idą w parze. Zawsze jedno z nich musi być doskonalsze, kosztem drugiego,  Dlatego po równo - tyle miłości powierzchownej ile poezji doskonałej i na odwrót. Można się z tym nie zgodzić, w książce zawarłem próbę odpowiedzi na to dręczące od wieków poetów, pytanie.
Ucieczka trzecia - od poezji. Wszelkie jej próby na nic się zdają. Dzisiaj zmianom uległy proporcje między poezją wartościową a jej produktem masowym. Masowość wspierana przez społeczne zaangażowanie środków. Jest tego bardzo dużo, społeczność martwi się o wycinane lasy a nie dostrzega drzew w stosach poetyckiej makulatury. Jest też inna ucieczka od poezji, moja ucieczka człowieka zjadanego przez żarłoczne metafory, przez formaty języka, przez narrację nacechowaną obscenicznością, przez obowiązujące kanony nie kolidujące  z duchem czasu,  To, co jeszcze pozostało ze mnie, oddam prozie, bo na to zasługuje, i młodym poetom, którzy muszą się przebić przez zwały szmiry i  tandety.
Ucieczka czwarta - od samego siebie, od ludzi na ekranie, od myśli zakapturzonych jakąkolwiek ideą, ucieczka do miasta, powrót do centrum, tramwajem, częste postoje na leśnym parkingu w drodze do  miejsc , które nie przypominają Wieży Babel. Ucieczka od wieczornych spotkań w zadymionych pomieszczeniach, gdzie jedynym punktem programu jest zgromadzenie wyrostków robaczkowych, gdzie gitara brzmi po swojemu, a kawa smakuje bo musi. I tak dalej. 
Ucieczka czwarta - adresowana jest do każdego poety bez względu na wiek. Aura, otoczka własnej osobowości, niech ją wiatr rozwieje, dym przegoni sztuczne zapachy, deszcz przemyje skórę.  Jakim jesteś dzisiaj nie musisz być jutro, jakim byłeś wczoraj - na pewno doskonalszym, bo z wiekiem się wietrzeje jak wino w otwartej butelce, a słowa giną w powodzi bełkotu.
Ucieczka piąta -  z tego świata, wspólnego – najpierw w azyl, potem w jarzmo atmosfery jedności, a na końcu do sznura lub na tory. Jak wszystko inne niemodne naśladownictwo, więc trzeba sobie wymyśleć oryginalny koniec. Z poetyckim orszakiem, odpowiednią przemową, udawaniem ofiary.  W moim przypadku śmierć poetycka będzie bezkrwawa, zwyczajna jak wyjście z domu bez zamiaru powrotu.
Proszę nie oczekiwać ode mnie świadectwa choroby, ani żółtych papierów. Można być zupełnie normalnym aby budzić najgorsze podejrzenia. Z wierszy to wszystko wyczytacie, swoje losy, to co się z nami stanie w przyszłości: // trzeba się pozbyć krwi, aby napełnić świadomość pięknem. Ofiary wymaga jaskółka, tego samego pragnie czysty strumień, krwi potrzebuje blada ściana i matowe biurko. Sytuacje liryczne są  różne, ale prowadzą w to samo miejsce oznaczone czarnym punktem //.

Księga Wyjść, Wydawnictwo Miejskie Posnania, 2017 r.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz